Adrianna Biedrzyńska odgraża się liniom lotniczym LOT. Utknęła w Miami w takich warunkach
61-letnią Adriannę Biedrzyńską polskim widzom nie trzeba przedstawiać. Chociaż nie jest na stałe związana z żadnym teatrem, grała na deskach takich jak Nowy w Warszawie, za Daleki, Rampa, Scena Prezentacje, Syrena czy Komedia. Ostatnio oglądać możemy ją w serialu „Barwy szczęścia”, a wcześniej w „Niani”, „Na dobre i na złe”, „Klanie”, „Graczykach” czy „Buła i spóła”.
Z pierwszym mężem Maciejem Robakiewiczem ma 29-letnią córkę Michalinę, również aktorkę, znaną z „Psy 3. W imię zasad”, „Na Wspólnej” czy „Klanu”. Małżeństwo zakończyło się rozwodem.
Biedrzyńska z córką utknęły w Miami. Narzekają na LOT
Z mediów społecznościowych Biedrzyńskiej i jej córki wynika, że tydzień spędziły w Miami. Niestety, przy okazji powrotu do domu, spotkała je smutna „niespodzianka”, o której opowiedziały w wideo, zamieszczonym na Instagramie.
Okazało się, że ich lot został odwołany. Według prawa w takim przypadku linie lotnicze muszą zagwarantować zakwaterowanie pasażerów w hotelu i przetransportowanie ich do docelowego miejsca. Biedrzyńska i jej córka znalazły się w hotelu pod Miami. Narzekają na dramatyczne warunki.
– Odwołali nam lot, zostaliśmy zabrani do hotelu po wielu godzinach, potem w hotelu czekaliśmy wiele godzin, żeby w ogóle dostać pokój. I dostaliśmy grzyba w pokoju, śmierdzące pokoje, nieotwierające się okna – opowiadają.
– Jesteśmy w jakimś zadu*** w Miami Beach, w życiu bym nie weszła do tego hotelu. Okazuje się, że nie mamy transportu na lotnisko, a to jest kilkadziesiąt kilometrów i kilkaset dolarów. O 11 mamy opuścić pokoje, a lot jest o 20 – mówi Biedrzyńska.
Aktorka, zwracając się do „Pana LOT” podkreśliła, że „nie odpuści”. – Jesteśmy pięknymi pachnącymi kobietami i w takich warunkach być się nie da – oceniła, dodając, że oczekuje kontaktu od przedstawiciela linii lotniczych.